Stany walczą z nielegalną imigracją. Tylko na papierze

Kończący się rok był rekordowy pod względem liczby antyimigracyjnych przepisów zgłoszonych przez ustawodawców w amerykańskich stanach. Większość z ustaw mających zwalczać nielegalną imigrację nigdy nie weszła jednak w życie: albo utknęła w lokalnych legislaturach, albo została zablokowana przez sądy. 

Kiedy w 2010 roku gubernator stanu Arizona składała podpis pod kontrowersyjną ustawą SB1070, dającą policji m.in. prawo sprawdzania statusu zatrzymywanych osób, cała Ameryka z zainteresowaniem przyglądała się, jak potoczą się losy tej legislacji. I choć władze federalne dołożyły starań, by najbardziej oprotestowane przepisy zostały zablokowane przez sąd, to lista stanów, które także postanowiły wziąć imigracyjne sprawy w swoje ręce, znacznie się wydłużyła. Lokalni ustawodawcy coraz głośniej zaczęli wyrażać swoją frustrację bezczynnością Białego Domu w kwestiach związanych z problemem nielegalnej imigracji. Przełożyło się to na setki ustaw utrudniających życie nielegalnym imigrantom.

Według danych National Conference of State Legislatures, organizacji skupiająca ustawodawców z poszczególnych stanów, w 2011 przedstawiono w sumie 1 607 ustaw regulujących kwestie imigracyjne. To niewątpliwy rekord. Ostatecznie zatwierdzonych zostało jednak zaledwie 197 z nich. W 2010 roku przedstawiono 1400 podobnych ustaw, z których 208 zyskało niezbędne poparcie.

Większość z ustaw, które udało się przegłosować i tak nie jest jednak w praktyce realizowana i podzieliła losy ustawy SB 1070: egzekwowanie przepisów zablokował, na wniosek władz federalnych, sąd. Taka sytuacja ma miejsce w Alabamie, Georgii, Indianie, Południowej Karolinie oraz stanie Utah.

Jak podkreślają eksperci, już sama liczba propozycji ustaw jest wyraźnym sygnałem, że problem nielegalnych nie znika, a wręcz przybiera na sile. Wpływ na to niewątpliwe ma trudna sytuacja gospodarcza w kraju i wysokie bezrobocie. Nielegalni imigranci przez wielu Amerykanów postrzegani są jako intruzi, odbierający pracę obywatelom i pasożytujący na świadczeniach socjalnych, obciążający tym samym państwowy budżet.

Według komentatorów politycznych rozwiązanie problemu nielegalnej imigracji jest nie tylko tematem dyskusji na lokalnym szczeblu polityki, ale odegra także ważną rolę podczas prezydenckiej kampanii wyborczej. Prędzej czy później bowiem konieczne będą konkretne kroki. I w zależności od tego, kto zasiądzie w Białym Domu, albo będzie to szansa legalizacji pobytu dla 11 milionów nielegalnych przybyszów, albo masowe czystki i deportacje.

mp